Wyróżnione

„Rehapełek” czyli fizjoterapia i rehabilitacja dzieci!

Słowem wstępu

Witam serdecznie na stronie „Rehapełka”. Nazywam się Aleksandra Łanoszka i jestem fizjoterapeutą dziecięcym. Pracuję z dziećmi w każdym wieku, ale moje zainteresowania skupiają się głównie na najmłodszych, gdyż u maluszków najwięcej i w najkrótszym czasie można zmienić. W swojej pracy największy nacisk kładę na współpracę z rodzicem/opiekunem. Ta współpraca gwarantuje szybkie efekty terapii, dlatego też rozmawiam z rodzicami, odpowiadam na wszystkie pytania i zawsze udzielam instruktażu do domu. Stąd też chciałabym podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z większym gronem 🙂

Więcej o mnie można przeczytać tu –>>

Pasjonuję się również całościowymi aspektami funkcjonowania organizmu i osiągnięciem jego homeostazy, w tym naturalną pielęgnacją, suplementacją, terapiami wspomagającymi. Rozwój psycho-ruchowy dziecka jest ciągiem przyczynowo-skutkowym. Nic nie dzieje się w nim bez przyczyny i nic nie pozostaje bez dalszych konsekwencji. Jeśli w taki sposób spojrzymy na rozwój człowieka, to uświadomimy sobie jak istotny jest każdy jego element.

Zajmuję się na co dzień pacjentami z różnymi zaburzeniami: opóźnienie rozwoju, wcześniactwo, asymetrie, choroby genetyczne, zaburzenia neurologiczne, a także wady postawy i zaburzenia napięciowe. Bardzo istotna w mojej pracy jest świadomość czy w danym momencie dziecko wymaga mojego wspomagania czy też pomocy innego specjalisty. Współpracuję stale między innymi z terapeutami integracji sensorycznej, neurologopedami, czy psychologami.

Poznacie mnie po dwóch różnych skarpetkach… A czemu? Zapraszam do czytania!


Leżenie na brzuszku bez płaczu!

Często spotykam się z problemem z leżeniem na brzuszku. Leży na brzuszku i płacze – i co robić?

Zacznijmy od tego, po co w ogóle dziecko ma leżeć na brzuszku. Jest to tak samo ważny element rozwojowy, jak każdy inny. Najważniejsza w rozwoju dziecka jest różnorodność pozycji, różnorodność ruchu. Aby dobrze czuć swoje ciało, dziecko musi przyjmować różne pozycje. Jeśli nie leży na brzuchu, to skąd ma wiedzieć, że ma brzuch. 😊

Jak w każdej sytuacji, również w czasie takiej pozycji, dziecko uczy się konkretnych rzeczy. W leżeniu na brzuszku podpiera się na rączkach, na początku na przedramionach, a później na wyprostowanych rękach i unosi klatkę piersiową nad ziemię. Dzięki podparciu na przedramionach może unieść głowę poprzez odepchnięcie się od podłoża (dziecko rodzi się z umiejętnością pchania, np. w podłoże i wykorzystuje tę czynność w czasie podnoszenia głowy). Leżenie z prawidłowym podporem powoduje dociśnięcie przepony, co umożliwia rozprężenie klatki piersiowej i oddychanie torem piersiowym. Bardzo ważne jest ustawienie prawidłowe łokci dziecka. Łokcie nie mogą być ustawione za szeroko, nie mogą wychodzić poza barki na zewnątrz, bo dziecko nie będzie mogło się odepchnąć od podłoża. Większość płaczów na brzuchu wynika z tego, że dziecko ma właśnie za szeroko ustawione ręce i nie radzi sobie z ruchem.

Jeśli mimo tej naprawdę niewielkiej zmiany, nadal Twoje dziecko płacze na brzuszku, to możesz spróbować ułożyć je na brzuchu przez swoje uda. Usiądź wygodnie, unieś jedną nogę troszkę wyżej, ułóż dziecko w poprzek swoich ud, tak żeby głowa była ustawiona od strony uniesionej nogi, a ręce dziecka były ustawione po drugiej stronie uda. W ten sposób otwieramy również dół pachowy, co jest bardzo istotne w kolejnych etapach rozwojowych.

Przyzwyczajaj dziecko do tej pozycji stopniowo, ale nie zniechęcaj się. Próbuj  je zająć wtedy zabawą, obrazkami czarno-białymi, itp. Nie rezygnuj z tej pozycji, bo wpływa to na kolejne umiejętności.

Jeśli nie wiesz co robić, zapraszam! Postaramy się wspólnie znaleźć rozwiązanie!

Asymetria – czy jest się czym martwić?

Dzisiaj waży temat: Asymetria wieku niemowlęcego – co to takiego i z jakiego powodu występuje?

Jeśli widzimy, że dziecko:

  • układa się częściej tylko na jedną stronę,
  • zwija się w „rogalika” albo „literkę C”,
  • patrzy w jedną stronę, leżąc na brzuszku,
  • układa buzię ciągle na jednym policzku,
  • ma spłaszczoną główkę po jednej stronie,

oznacza to zwykle, że ma ASYMETRIĘ UŁOŻENIOWĄ, czyli nie ma równowagi napięcia mięśniowego między prawą a lewą stroną ciała. Żeby ciało było w równowadze i zachowywało stabilność, napięcie mięśniowe powinno być równomiernie rozłożone. Równomiernie między: prawą a lewą stroną, między przodem a tyłem, między prostownikami a zginaczami i między centrum a obwodem ciała. Równowaga jest potrzebna, aby można było kształtować prawidłowy ruch, dotknąć zabawki, która jest w zasięgu wzroku, zaplanować i wykonać jakąkolwiek aktywność prawidłowo i ekonomicznie. Jeśli napięcie nie jest równomiernie rozłożone, będzie to wpływać na właściwie wszystkie elementy rozwoju psychoruchowego. Dlaczego? Dlatego, że prawidłowy ruch to również prawidłowy rozwój poznawczy.

Kiedy asymetria jest fizjologiczna? Asymetrię będziemy obserwować w 2-gim miesiącu życia, ale, co istotne, ASYMETRIĘ ZMIENNĄ. Jest to związane z tym, że dziecko w tym okresie jest pod wpływem tak zwanych wzorców asymetrycznych „szermierza”. Gdy dziecko leży na plecach i przekręca główkę na bok, to od strony potylicy rączka jest ugięta, a od strony twarzowej rączka jest wyprostowana. Jak przekręci główkę na drugą stronę, to rączki też zmieniają ustawienie. Dzieje się tak dlatego, że dziecko jeszcze nie synchronizuje prawej i lewej strony ciała w linii środkowej. Nie ma jeszcze w ogóle świadomości posiadania linii środkowej. Ta sytuacja wyrównuje się w 3-cim miesiącu życia.

Jeśli obserwujesz u swojego dziecka asymetrię powyżej skończonych 3 miesięcy, to skonsultuj się z fizjoterapeutą dziecięcym. Pokaże on ćwiczenia, które możesz wpleść w normalną aktywność w ciągu dnia. Pamiętaj też, że niestety zwykle to samo nie znika. Czasami dziecko może sobie poradzić poprzez swoją zwykłą aktywność, ale w większości przypadków niestety tak się nie dzieje. Zdarza się też, że wydaje się nam, że jakoś przeszło, a w późniejszym wieku pojawia się znowu, np. w czasie zabawy albo w postaci skoliozy wczesnodziecięcej idiopatycznej (teoretycznie nie znamy przyczyny takiej skoliozy, ale bardzo często jest to właśnie następstwo asymetrii wieku niemowlęcego).

Im później asymetria będzie korygowana, tym więcej będzie to wymagało pracy rodziców i dziecka. Bardzo często obserwuję, że wczesne wspomaganie dziecka w tym zakresie przynosi dobre i szybkie rezultaty. Nie zwlekajcie więc, jeśli macie jakieś podejrzenia 😊

Cesarskie cięcie – o co ten szum?

Czym jest cesarskie cięcie – wie chyba każdy. I o tym, że często ratuje zdrowie i życie matki i dziecka. Ale pojawia się pewne „ale”. I właśnie temat tego „ale” chciałabym poruszyć. To, co zamierzam napisać, wynika nie tylko  aktualnej wiedzy medycznej, ale przede wszystkich z moich doświadczeń terapeutyczno-domowych.

Cesarka powinna być wyborem lekarza w sytuacji konieczności, a niestety nie własną decyzją matki. O ile cała akcja „Rodzic po ludzku” jest bardzo szczytna i popieram ją w stu procentach, bo każda matka powinna mieć wpływ na to, jak i gdzie rodzi, co nie ulega żadnym wątpliwościom, to dotyczy to dla mnie przede wszystkim porodu naturalnego. Decyzja świadoma o cesarce, mimo znajomości współczesnej wiedzy na ten temat, wydaje mi się niezrozumiała. Wiele mówi się o cesarce od strony matki, jednak ja chciałabym się dzisiaj skoncentrować na skutkach dla dziecka.

Sama mam cesarkowe dziecko i gdyby była jakakolwiek szansa na inne rozwiązanie, to nigdy nie zgodziłabym się na poród operacyjny. Tak, nie bójmy się tego tak nazywać, bo przecież to prawda. Jest to operacja na powłokach brzusznych obarczona wszystkimi możliwościami powikłań.

Dlaczego? Przede wszystkim to dziecko daje normalnie sygnał do porodu. Poprzez hormony komunikuje się z matką, że jest gotowe. W czasie porodu operacyjnego nagle wyrzucane są do krwi dziecka hormony stresowe w dużej ilości. Wyobraźcie sobie, że unosicie się na wodzie, leżycie spokojnie, jest ciepło, bezpiecznie, pełen relaks. I nagle jakaś wielka łapa wywleka was z tej cudownej wody. Tam czuliście się bezpiecznie, a nagle znajdujecie się w obcym środowisku, świecą wam po oczach, a przecież wy jeszcze na to nie wyraziliście zgody. I kipicie ze złości, a hormony stresu wędrują przez krwioobieg.

To nie oznacza, że w czasie naturalnego porodu hormonów stresu brak i dziecko jest wyluzowane. Cały okres porodu wydzielają się hormony stopniowo i jest to nakierowane na cel.

Druga kwestia – problem karmienia naturalnego. Bez oksytocyny wydzielanej w czasie naturalnego porodu, laktacja też się tak od razu nie włącza. Trzeba trochę poczekać i stymulować piersi laktatorem, a w tym czasie dziecko jest dokarmiane w przeważającej większości szpitali sztuczną mieszanką.

Trzecia kwestia  – w czasie cesarki dziecko jest wyciągane z brzuszka mamy w inny sposób niż w czasie porodu naturalnego. Nie brzmi groźnie, ale nie wiemy obecnie, czy to dobrze z punktu widzenia odcinka szyjnego kręgosłupa i ustawienia kręgów szyjnych.

Poza tym, jeśli dziecko nie przechodzi przez kanał rodny, to nie zasiedla się prawidłową mikroflorą jelitową, a jak bardzo istotna jest ona w naszym życiu i decyzyjności, to jeszcze nieraz opowiem. Skład mikroflory jelitowej dziecka z cesarki a dziecka urodzonego naturalnie, jest inny.

Kolejną istotną kwestią jest również to (i tu pojawi się trochę żargonu medycznego), że w czasie cesarki, w związku z dużym i nagłym wyrzutem hormonów stresowych do krwi, u dziecka zachodzi metylacja DNA limfocytów (badania w trakcie). Co to oznacza? Że reszta metylowa jest przyłączana do DNA limfocytów i zmienia trochę ich reakcję (układ odpornościowy). Na ten moment badacze twierdzą, że powoduje to zwiększoną zachorowalność dzieci na choroby cywilizacyjne typu alergie, nietolerancje pokarmowe, cukrzycę itp.

Oczywiście ważną kwestią u dzieci cesarkowych są zaburzenia integracji sensorycznej. Uznaje się w tej chwili, że około 85% dzieci z cesarskiego cięcia wykazuje objawy, które na to wskazują, ale przyznam się szczerze, że nie udało mi się spotkać dziecka z cesarki (nawet wśród znajomych), które nie miałoby takich problemów. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że spotykam tylko takie dzieci przez swoją pracę. Być może, ale jeśli trafia do mnie coraz więcej dzieci z takimi problemami, to zaczynam się zastanawiać czemu tak jest.

Dwa lata temu w Krakowie, w czasie konferencji pediatrów, mówiono o tym pogłębiającym się problemie, czyli ilości wykonywanych cesarek i problemów rozwojowych, które mają dzieci urodzone w ten sposób. Zostało to nawet określone jako „zaburzenia cesarkowe”.

Oczywiście, że ratując życie i zdrowie matki i dziecka, trzeba wybrać odpowiednie rozwiązanie, ale trzeba również pamiętać o tym, aby poinstruować rodziców, jak należy się takim dzieckiem opiekować, a dokładnie, co należy dołożyć do codziennej pielęgnacji i o czym trzeba pamiętać, aby rozwijało się prawidłowo. I aby macierzyństwo i tacierzyństwo były czasem wspaniałym i pełnym miłości. 🙂

Mikrobiom w terapii dzieci

Mikrobiom – czemu jest ważny w terapii dzieci?

Mikrobiom jest obecnie bardzo modnym tematem, zwłaszcza dzięki kilku ciekawym reklamom 😉 To, że się o nim mówi, to akurat bardzo dobrze, bo jest niezwykle istotny dla naszego funkcjonowania w środowisku.

Co to takiego ten mikrobiom? 🧐 Niestety nie gumowy ludek 👻 Dla jeszcze niewtajemniczonych: mikrobiom to ogół mikroorganizmów występujących w danym środowisku. Dla nas szczególnie ważny jest mikrobiom jelitowy, czyli wszystko to, co mamy w przewodzie pokarmowym. Przez stulecia kompletnie bagatelizowany, w ogóle nie brany pod uwagę i traktowany z przymrużeniem oka, teraz przeżywa rozkwit zainteresowania. Czemu? Bo okazuje się, że większość pracy naszego organizmu nie zostałaby wykonana bez mikrobiomu. I nie dotyczy to tylko układu pokarmowego, ale także tego jak mikrobiom tego układu wpływa na inne, np. na układ nerwowy, mięśniowy i inne.

Co w mikrobiomie się znajduje?
Zdrowy mikrobiom jest tworzony przez ogromną ilość mikroorganizmów: bakterie, grzyby, drożdże, pierwotniaki i jest ich bardzo pokaźna ilość. Szacuje się, że zawartość naszego układu pokarmowego jest bogatsza niż las równikowy! 😮

Po co nam to?
Oczywiście mikrobiom chroni jelita przed inwazją niechcianych mikroorganizmów, a także uczestniczy w syntezie niektórych witamin i pochłania nietrawiony przez nas błonnik. Mikrobiom pomaga regulować masę ciała, a także reguluje poziom cukru we krwi. Komunikuje się z mózgiem poprzez nerw błędny, odpowiedzialny jest za wydzielanie hormonów głodu, neuroprzekaźników. Mikroorganizmy wpływają na układ odpornościowy, uczą jak ma reagować w sytuacji zagrożenia i przez to hamują jego wybujałe reakcje np. alergie.

Oczywiście zalety mikrobiomu można jeszcze długo wymieniać, ale chciałabym Wam również w telegraficznym skrócie przedstawić jak się to ma do terapii dziecięcej. Szczególnie ważne jest to dla dzieci urodzonych poprzez cesarskie cięcie, gdyż nie przechodząc przez kanał rodny, nie zasiedlają się mikroflorą, a także dla dzieci, które przejawiają jakiekolwiek zaburzenia w zakresie układu pokarmowego (pasożyty, candida, nietolerancje, alergie, stany zapalne, antybiotykoterapia i inne).


U dzieci obserwujemy wtedy nieprawidłową dystrybucję napięcia mięśniowego, zaburzenia czucia głębokiego, nadwrażliwości, wybiórczości pokarmowe i inne. To wszystko ma kluczowe znaczenie w procesie prowadzenia terapii. Jeśli terapeuta nie uwzględnia takich czynników w terapii, to niestety dziecko nie będzie robiło postępów oczekiwanych przez rodziców i terapeutę.

Oczywiście na ten temat można napisać niejedną książkę i w tym ekspresowym poście chciałam tylko zachęcić wszystkich do zgłębiania tematu. Ale najważniejsze – dbajcie o Wasz mikrobiom! 🙂

Etapy rozwoju maluszka

Dzisiaj chciałabym poruszyć temat dotyczący rozwoju dziecka pod względem psychoruchowym. Jakie etapy w rozwoju dziecka są najważniejsze i na co mają potem wpływ?

To bardzo trudne pytanie, bo każdy etap jest ważny i każdy warunkuje możliwość przechodzenia do kolejnego. Rozwój psychoruchowy dziecka jest bowiem ciągiem przyczynowo-skutkowym.

Gdybyśmy jednak mieli rozpatrywać etapy rozwojowe pod kątem ich ważności i wpływu na kolejne etapy życia, to ja wymieniłabym kolejno:

  1. samokontrolę głowy
  2. obroty brzuch-plecy
  3. czworaki

Oczywiście można wymieniać masę innych ważnych etapów, ale z mojego doświadczenia fizjoterapeuty uważam, że te i tak będą najistotniejsze.

Samokontrola głowy: występuje wtedy, gdy podnosimy dziecko na rączki i nie musimy głowy dziecka kontrolować, bo robi to ono samodzielnie. Zwykle dzieje się tak w trzecim miesiącu życia. Jest to wstęp do późniejszej kontroli głowy w linii środkowej ciała, do prawidłowej kontroli pracy oczu, niezależnej pracy oczu względem głowy, a także głowy względem reszty ciała, a do tego wstęp do późniejszej pionizacji dziecka, czyli przyjmowania innej pozycji niż leżąca.

Obroty brzuch-plecy: jest to początek pracy w płaszczyznach złożonych, czyli rotacjach, a wszystkie czynności życia codziennego wykonujemy potem w rotacjach. Zwykle obserwujemy obroty u dziecka w piątym miesiącu życia. Jest to pierwsza możliwości dziecka do bycia mobilnym i oczywiście wpływa na inne elementy rozwojowe: przekraczanie linii środkowej, wodzenie wzrokiem, czy ruch gałek ocznych niezależnie od głowy, co ma potem wpływ na umiejętność czytania i koordynację wzrokowo-ruchową. Obroty są też bardzo istotne ze względu na wzmacnianie mięśni posturalnych, a także wpływają na równowagę pracy prostowników i zginaczy tułowia, czyli wpływają na kolejne etapy rozwoju ruchowego i prawidłową dystrybucje napięcia mięśniowego.

Czworaki: o tym, jak bardzo są ważne, wspominałam już w poprzednich wpisach. Zwykle obserwujemy czworakowanie między 10-tym a 12-tym miesiącem życia. Dzieje się wtedy tyle interesujących rzeczy – kształtują się krzywizny kręgosłupa, wzmacniają się mięśnie, kształtują się mięśnie przywodziciele ud i mięśnie dna miednicy, wzmacnia się obręcz barkowa. Ten etap wpływa na póżniejszy rozwój chodzenia, a także na koordynację wzrokowo-ruchową i koncentrację uwagi.

Czy to samo przejdzie?

Czasami jest tak, że jako rodzice widzimy lub czujemy, że dziecko nie rozwija się tak, jak wydaje nam się, że powinno, lub tak jak inne dzieci (mimo tego, że nie powinniśmy porównywać dzieci, to i tak to robimy, przyznajcie się 😉). Zastanawiamy się wtedy, czy powinniśmy się martwić. W dzisiejszych czasach dostęp do wiedzy na każdy temat jest ogromny, w tym także do wiedzy na temat rozwoju dziecka. Mamy możliwość korzystania z poradników, podręczników, bardziej lub mniej fachowej wiedzy z Internetu i – oczywiście – z wiedzy innych rodziców. Każdy rodzic uczy się do tego też na własnych błędach. Czasami to, czego się dowiadujemy, potwierdza nasze przypuszczenia, ale zdarza się też, że wszyscy nas uspokajają, a my i tak czujemy, że coś jest nie tak. Martwimy się, a słyszymy , że „dzieci tak mają” i że „samo przejdzie” albo ” że jesteśmy przewrażliwieni”.

I co wtedy? Drążyć temat, szukać, czy uznać, że może nam się tylko wydaje?

Oczywiście, że zdarzają się rodzice, którzy przesadzają, ale to nie wynika z ich złej woli, tylko z ogromnej troski o dziecko. Potrzebują oni wsparcia i zapewnienia, że wszystko jest w należytym porządku i że to, co robią, nie spowoduje jakichkolwiek problemów rozwojowych ich dziecka.

Ale są również Rodzice, którzy widząc problem swojego dziecka, usilnie szukają odpowiedzi i rozwiązania. Czasami są nawet zbywani przez specjalistów, bo przecież przesadzają 😉

Dla mnie to bardzo ważne elementy konsultacji z rodzicami. Każdą wątpliwość Rodzica należy sprawdzić, bo przecież to rodzice spędzają z dzieckiem najwięcej czasu. W czasie konsultacji zawsze pytam o leki przyjmowane w ciąży, leki podawane dziecku od urodzenia, rodzaj porodu, dietę matki karmiącej czy, w późniejszym czasie, dietę dziecka, o to jak dziecko śpi, jak zasypia, jak wypróżnia się, jak wygląda kupka. Wszystkie te elementy mają wpływ na rozwój dziecka w okresie wewnątrzłonowym i pozamacicznym. Czyli tak naprawdę wszystko ma znaczenie ☺️.

A teraz wracając do pytania początkowego – pani Olu, czy to samo przejdzie?

Na to pytanie zawsze odpowiadam tak samo – że nic w przyrodzie nie bierze się z niczego i nic nie znika ot tak.
Jeśli obserwujemy u dziecka jakąś nieprawidłowość rozwojową, opóźnienie rozwojowe lub jakikolwiek inny problem, to należy się zastanowić z czego on wynika, skąd się wziął i jaki będzie mieć wpływ na dalszy rozwój. Nie czekajmy aż samo przejdzie. Lepiej sto razy upewnić się bez potrzeby, niż raz nie upewnić się, gdy można było pomóc.

Jak wybrać buty dla dziecka?

Dzisiaj temat niby prosty, a bardzo ważny. Jakie wybrać buty dla dziecka? Twarde, miękkie, czy ze sztywnymi zapiętkami czy nie, czy korygujące, profilaktyczne…?

Zacznijmy od początku. Buty są bardzo istotne. Zdrowa stopa to zdrowe całe ciało. Dzięki stopie chodzimy prawidłowo, a na tym doskonałym mechanizmie spoczywa całe obciążenie naszego ciała.

Zastanawiacie się jak dobrać obuwie dla dziecka, aby wspomagać prawidłowy rozwój ruchowo- poznawczy? Tak, poznawczy również, gdyż mobilność daje dziecku możliwość eksploracji, doświadczania. Jeśli mobilność jest ograniczona, to także poznawanie świata będzie ograniczone, albo będzie wymagało pomocy innych.

Jeśli jest taka możliwość, to dziecko powinno jak najwięcej chodzić boso (albo np. w skarpetkach z ABS-ami). Podłoże twarde, dające możliwość odbicia, umożliwia dziecku rozwój stopy. Poza tym każda powierzchnia w domu (panele, dywan, płytki) dają inne możliwości pracy mięśni i inne doświadczenia czucia podłoża. Pamiętajcie, że to różnorodność daje Waszym dzieciom pełnię możliwości rozwojowych.

Jeśli wybieramy pierwsze buciki dla maluszka, to pamiętajmy, że najlepsze buciki na ten moment to typ „baletkowy”, czyli im miększe tym lepsze.

W prawidłowym wyborze obuwia dla małego dziecka kierujcie się zawsze „zasadą wykręcalności” – to tak zwany „test Gustlika”.  Jeśli weźmiesz buta i dasz radę wykręcić podeszwę jak ściereczkę, to ten but nadaje się dla Twojego dziecka. Da ono wtedy radę zgiąć buta w śródstopiu w czasie przetaczania stopy po podłożu. Jeśli nie dasz rady wykręcić buta, to niestety nie oczekuj od swojego dziecka, że da radę w tym chodzić prawidłowo i ekonomicznie, czyli zużywając jak najmniej energii. Taka jest różnica siły między nami a naszymi dziećmi. Ty musisz wykręcić buta rękoma, aby Twoje dziecko mogło tym butem pracować stopą.

Nie jest istotne czy buty posiadają twarde zapiętki – na tym etapie nie ma to większego znaczenia. Najważniejsze, że but ma być integralny ze stopą. Musi być dobrze dopasowany, większy o około 5 mm od długości stopy. Najlepiej wiązany, albo z większą ilością rzep. Jeśli dziecko ma powyżej 3 lat, to w środku buty powinny mieć ukształtowaną wkładkę tak, aby wspomagać stopę w czasie pracy.

Jest w tym wszystkim ważna rzecz, o której musicie pamiętać: to, jak dziecko chodzi (a na to wpływa również obuwie) będzie wpływało na prawidłowy rozwój napięcia mięśniowego, a przez to również na inne elementy rozwojowe (niedługo opowiem i o tym).

Powodzenia w wykręcaniu! 🙂

Kiedy dziecko samo siedzi?

Wbrew ostatnio modnym opiniom, dzieci najpierw siedzą samodzielnie, a potem samodzielnie siadają z leżenia. Dziecko posadzone siedzi samodzielnie zwykle już na koniec szóstego/siódmego miesiąca życia. Pokazujemy taką pozycję na przykład, gdy siedzi u rodzica na kolanach, albo gdy siedzimy na podłodze, bawiąc się. W tej pozycji maluch najpierw uczy się jak utrzymać równowagę. Bujanie się w tym momencie jest ważną umiejętnością – dziecko podpiera się rączkami o podłoże z boku lub z przodu. Dopiero około dziewiątego miesiąca życia uczy się samo siadać – na przykład przez tak zwane „boczne podparcie”. Jeśli nie wzmocni najpierw swoich mięśni brzucha w pozycji siedzącej, to będą za słabe, aby samodzielnie usiąść.

Dlaczego dziecko powinno leżeć na brzuchu od samego początku?

Leżenie na brzuchu jest wbrew pozorom bardzo ważną umiejętnością 😀 Maluszek uczy się w ten sposób bardzo istotnej rzeczy – gdzie ma brzuch 😉 A czucie własnego ciała jest w tym okresie rozwoju najważniejsze. Poza tym, dociskając swoją przeponę, umożliwia sobie oddychanie klatką piersiową i jej ruch. Bardzo ważne jest jednak przy tym prawidłowe ustawienie rączek. Powinny być ustawione nie za szeroko – tak, aby łokcie nie wychodziły poza linię barków. Na początku pod klatką piersiową, a z czasem bardziej w górę i do przodu.

Dlaczego to tak ważne? Jest to związanie z prawidłowym unoszeniem głowy i przekładaniem jej na drugą stronę. Dzieci rodzą się z umiejętnością odpychania się od podłoża. Jeśli rączki ułożone są za szeroko – „na żabkę” – dziecko nie ma się jak odepchnąć i podnieść główki. Wiele dzieci wtedy buntuje się, płacze i nie chce leżeć na brzuchu. Gdy natomiast rączki ustawione są prawidłowo, pod klatką piersiową, dziecko może się odepchnąć od podłoża, unieść głowę i przełożyć na drugą stronę. Dzięki temu szybciej uczy się później „wyciągać głowę”

Czym się różni czworakowanie od raczkowania?

Pewnie zastanawialiście się nie raz (jak większość rodziców) CZYM RÓŻNI SIĘ CZWORAKOWANIE OD RACZKOWANIA? A jeśli już to wiecie, to warto usystematyzować wiedzę 🙂

Właściwie jedno i drugie określenie dotyczy ostatecznie tego samego, ale nie dla wszystkich. Jeśli pójdziecie do specjalisty, to ustawienie ciała na rękach i kolanach, czyli na czterech punktach podparcia, nazwie on czworakami. Poruszanie się w tej pozycji w związku z tym nazwane zostanie czworakowaniem. Rodzice maluchów natomiast zwykle nazywają to raczkowaniem, ale chodzi im przecież o to samo! Teoretycznie raczkowanie to taki etap, bardzo krótki z resztą, kiedy dzieko porusza się do tyłu. Odpycha się rączkami i jeszcze nie potrafi przesuwać się do przodu. W związku z tym, że rak chodzi do tyłu, to raczkowanie też analogicznie jest ruchem do tyłu. Czasami jest to ruch do tyłu jeszcze na etapie pełzania albo bardzo chwilowy etap początków pozycji czworaczej.